Ładowanie…

Zew Cthulhu #1 – Mitologia

Kiedy mity chcą być prawdziwe

Kiedy fikcja miesza się z rzeczywistością

Jak zwykle starożytni mieli rację. Nie potrafili wysłowić się dość precyzyjnie, ale uchwycili istotę rzeczy. Anaksymander pisał o ἄπειρον, o tym co nieograniczone, bezgraniczne a fundujące rzeczywistość. Anaksymenes o powietrzu, będącym wszystko otaczającym arche. W końcu Empedokles zauważył, że świat powstał przez spór waśni i miłości wyznaczających budowę i losy świata. One to łączą i dzielą cztery elementy, tj. ogień, powietrze, ziemię i wodę, porządkując bądź wprowadzając jeszcze to większy chaos. Jednak to nie miłość i waśń – chyba że tak nazwać Pana Wszystkich Rzeczy, Bestię Nuklearnego Chaosu, ale imię jego brzmi inaczej: Azathoth. To przerażający bóg nieograniczony przez czas, gdyż żyjący w komnacie znajdującej się poza nim. Niektórzy sądzą, że jest to bezmyślny bóg-idiota, jednak on nie tyle nie ma swoich myśli, co jego myśli stanowią rząd nad czasem i przestrzenią. Takie jest moje zdanie, który poświęciłem lata na badaniu wiedzy tak skrzętnie skrywanej przed światem.

Trzeba Ci wiedzieć, że gdy Azathoth sprawił świat przybyli inni bogowie, których nazywamy zewnętrznymi – znajdują się bowiem poza światem ludzi, ciężko jest do nich dotrzeć i biada temu kto tego próbuje. Imiona wielu z nich pozostają nieznane, przytoczę Ci jednak te, które znam – niech posłużą Ci za ostrzeżenie by unikać tego, co z nimi związane: Tulzsha, Shub-Niggurath, Yog-Sothoth i straszliwy Nyarlathotep, Wielki Posłaniec, który knuje i szpieguje szukając zguby ludzi.

Oprócz bogów zewnętrznych, istnieją bogowie wewnętrzni – o nich wiemy więcej, gdyż na nasze nieszczęście żyją na ziemi. Przybyli na naszą planetę miliony, a nawet miliardy lat temu. Byli tu przed nami i nie znamy ich pochodzenia, stąd zowiemy ich Wielkimi Przedwiecznymi. Nie wszyscy są czynni, i nie wszystkich należy bać się tak samo. Jednak bać należy się wszystkich i pewne jest, jak napisał wielce uczony dr John Dee, że „Wielcy Przedwieczni byli, Wielcy Przedwieczni są i Wielcy Przedwieczni będą”. Nie są to słowa otuchy i optymizmu, ale nie zamierzam Cię łudzić – świat jest o wiele bardziej mroczny i groźny niż się nam wydaje. Napisałem nam – bo i ja, choć wiele lat studiuję te tematy, wiem o bogach i ich możliwościach wiele mniej niż dziecko o jedzeniu. Kto wie, czy za wielkimi katastrofami, które spotkały rasę ludzką od jej zarania nie stoją knowania Wielkich Przedwiecznych.

Jak wspomniałem, nie wszyscy z nich są jednako groźni – Tsathoggua, gigantyczna umięśniona ropucha, czy coś podobnego, jest zbyt leniwy, aby samemu targać się na ludzi; biada jednak temu kto wybudzi go ze snu.

Gdy o snach mowa – słyszałeś pewnie imię Cthulhu – to bodaj najpopularniejsze i najpotężniejsze bóstwo. Z pleców olbrzymiego korpusu wyrastają błoniaste skrzydła, a szyję wieńczy głowa podobna do ośmiornicy, z której wydobywają się długie macki. Niektórzy głupcy specjalnie przyzywają to bóstwo – istnieją bowiem tajemnicze rytuały, które pozwalają się z nim skomunikować. Czasem Cthulhu sam odzywa się do śpiących, a jego zew tak często wiąże się z szaleństwem i śmiercią. Istnieje grono wyznawców tego boga-demona, którzy z utęsknieniem czekają na jego powrót i pragnąc aby zagarnął wszystko to co mu się słusznie należy. Głupcy, nawet jeśli wiedzą, że Cthulhu uważa, iż należy mu się wszystko, łącznie z życiem ludzi, łudzą się, że oszczędzi ich jako swoich wyznawców – rację mają Ci, którzy uważają, że pycha kroczy przed upadkiem, a głupotą stanowi podwaliny pychy. Wśród mędrców mówi się, że Wielki Cthulhu śpi w zatopionym mieście R’lyeh i czeka aż planety osiągną odpowiednią koniunkcję by się zbudzić i ściągnąć na ziemię zło, które przerasta nasze wyobrażenia. Uczeni badacze określają położenie R’lyeh następującymi współrzędnymi geograficznymi: 47°9’S i 126°43’W bądź 49°51’S 128°34’W. Spór wynika z dziwnych anomalii występujących w tym regionie, które mają wpływ na narzędzia miernicze. W każdym bądź razie pewnym jest, że R’lyeh znajduje na się na Pacyfiku mniej niż 10 000 km od Pohnpei – największej wyspie stanu o tej samej nazwie wchodzącego w skład Skonfederowanych Stanów Mikronezji. Mimo badań nie udało się ustalić na jaką koniunkcję czeka okrutny Cthulhu, ale jego wzmożona ostatnimi czasy aktywność nie wróży nic dobrego.

Prócz Cthulhu niezwykle niebezpieczny jest Shudde-M’ell. Ryje pod ziemią z niesamowita prędkość często i chętnie wywołując przy tym trzęsienia ziemi. Ponadto potrafi telepatycznie kontrolować kogo zechce mieszając, mącąc i gubiąc rodzaj ludzki. Ponoć jest uwięziony głęboko pod Afrykańską ziemią, jednak nie ufam źródłom przekazującym to wiedzę – to ewidentne matactwa historyczne mające na celu wyłudzenie pieniędzy i zdobycie sławy. Prawda jest o wiele mroczniejsza: Shudde-M’ell nie śpi i choć nie potrafię wskazać powodu dla którego jego aktywność nie jest nam widoczna, wcale w nią nie wątpię.

Pewnym jest natomiast, że Golgoroth śpi dziś w pobliżu bieguna południowego. Niegdyś przebywało w podziemiach Ameryki Środkowej, o czym świadczy kult prymitywnych społeczności z Jukatanu. Nie śpi z pewnością brat Golgorotha – Wielki Wodny Jaszczur imieniem Bokrug. Dawno temu w lokalnym konflikcie mieszkańcy Sarnath wybili całą populacją Ib i ukradli statuetkę bóstwa. Rokrocznie w rocznicę tego wydarzenia jezioro pokrywało się dziwnymi zmarszczkami, aż w tysięczną rocznicę Bokrug zniszczył miasto z ziemią. Historia ta, jak wiele innych jest drobiazgowo ukrywana, jednak przy łucie szczęścia można trafić na pracę doktorską P.H. Tfarcevol’a pt. „Zagłada, która przyszła na Sarnath”.

Jak mówię – praca ta jest względnie dostępna. Zupełnie inaczej rzecz ma się ze starożytną księgą Al. Azif pióra Abdula Alhazdreda. Spisał on wiedzę przodków oraz swoje badania dotyczące Wielkich Przedwiecznych, a dzięki Theodorusowi Philetasowi w 950 roku po Chrystusie tekst księgi został przetłumaczony na grekę, trafił do zachodniego świata i odtąd znany był Necronomicon. Do niedawna uważano, że najstarsze zachowane egzemplarze to kopia znajdująca się w Muzeum Brytyjskim (kopia z XV wieku), Bibliotece Narodowej we Francji (XVII wiek), Uniwersytet Harvarda (XVII wiek) oraz Uniwersytet Miskatonic (XVII wiek), jednak parędziesiąt lat temu L. Sprague de Camp odnalazł arabski manuskrypt Al. Azif w irackiej wiosce Duria. Przekazał księgę naukowcom z uniwersytetu w Cambridge, którzy jeszcze tego samego dnia okrzyknęli, że manuskrypt jest mistyfikacją i księga zaginęła. Mimo licznych badań nie udało mi się odkryć dalszej historii manuskryptu znalezionego przez L. Sprague de Camp’a. Necronomicon, czy raczej jego kopię znajdującą się w Uniwersytecie Miskatonic dwakroć miałem okazję studiować – nie zdradzę Ci jednak okoliczności, gdyż mogłoby to narazić zdrowie i życie bliskich mi pracowników uczelni. Wiedz jednak, że mówię prawdę. Pragnę ostrzec Cię przed złem które czyha w głębinach, przestworzach i pod ziemią. Jeśli na własną rękę zechcesz badać te tajemnice strzeż się, gdyż niejednego doprowadziły one do szaleństwa. Teraz Cię żegnam, a ku przestrodze przekazuję, iż

„Nie jest wcale martwym to, co drzemie wiekami,

Nawet śmierć umiera z dziwnymi eonami”

Dodaj komentarz