Ładowanie…

Dziennik Whitmana #4 – Zgarnij 30% rabatu na serię kości Rozlany Atrament!

Co tydzień pojawiać się będzie nowy wpis z dziennika Whitmana, a w nim ukryte hasło – kod rabatowy na zestaw kości – zawsze inny (zestaw kości, bo rabatem niezmiennie będzie 30%)! ;p Szukajcie a znajdziecie – kod jest jednym ze słów zawartych w dzisiejszym tekście! Bawcie się dobrze!
Ten kod ważny będzie do końca listopada lub do wyczerpania zapasów.
Dodaj kostki do koszyka i wpisz kod podczas realizacji zamówienia.

Ostatni tydzień Olarun, 972

Ciężko mi było zebrać się do regularnych wpisów przez ostatnie dni. Strasznie dużo się działo, a wracając do domu nie miałem już sił na cokolwiek poza snem. Okazało się, że czas na opuszczenie Sha zbliżał się szybciej, niż ktokolwiek przypuszczał. Przyszedł list z regimentu w Sharn – wszyscy rekruci mają w przeciągu tygodnia wystawić życiorys, list motywacyjny i spakować się. Podobno w stolicy będzie nas czekać drugi odsiew. Ci “bardziej zmotywowani i o czystej kartotece” mają od razu trafić na szkolenie do oddziałów specjalnych, przynajmniej takie plotki chodzą po wsi. Modliłem się każdej nocy, żeby to była prawda, bo naprawdę zależy mi na tym kontrakcie. A pochodzenie ojca może napsuć dużo krwi.

“Walter Charles Whitman, urodzony 20 Olarun 954, syn Williama Charlesa Whitmana i Elizabeth Whitman. Matka zmarła przy porodzie, ojciec żyje, lat 42, emerytowany bard kształcony przez dom Phiarlan w szkole Pięciu Domen. Cała rodzina zamieszkała w Sha, południowa Brelandia. Brak przeszłości kryminalnej u kandydata i jego najbliższej rodziny. Wszyscy to rodowici brelandczycy.

Wzrost: 170 cm

Waga: 63 kg

Włosy: długie, ciemny blond, proste

Oczy: jasny błękit/szare

Wykształcenie/Zawód: brak formalnego wykształcenia, po przeszkoleniu w obszarach chodowli bydła, gawędziarstwie, operowaniu prostą bronią białą, łucznictwie, jeździe konnej i powożeniu. Obecnie zatrudniony jako strażnik stada sięgającego dwustu osobników bydła domowego. Wysoko wykwalifikowany w obsłudze bata i procy. Posiada podstawy mechaniki, nabyte podczas terminu w wozowni. Szybko adaptuje się do zaistniałych warunków, wybitny w improwizacji. Zaobserwowano zachowania protekcyjne wobec słabszych i/lub młodszych kandydatów.

Uwagi: skłonność do hazardu i nadmierna gadatliwość. “

To ładnie mnie podsumowali.

Z plusów: udało mi się w miarę zapamiętać pierwszą stronę i te wspaniałe uwagi odnośnie hazardu. A przecież to tylko gra w kości, maksymalnie kilkanaście razy tygodniowo. Zdarzają się dni, kiedy w ogóle nie tykam kości! (Szczególnie po tym incydencie w piwnicy.)

Z minusów: nie mam pojęcia jak jeszcz mnie obsmarowali na pozostałych stronach, bo plik wydawał się nad wyraz obfity. Niestety zdolności kognitywne nie pozwalają mi na przebijanie wzrokiem kartek lub rozpoznawania pisanego tekstu z dźwięku pióra bądź maszynopisu.

Zatem pozostaje mi tylko skupić się na treści listu motywacyjnego, bo nadal go nie napisałem. Tak jak wspomniałem, ostatnie dni były pełne zamieszania.

Piwnica została wyczyszczona z tego “szlamu”. Nie znalazłem też śladów po okręgach na ziemi, a ojciec nie dał czasu na więcej oględzin, bo trzeba było remontować ściany i sufit. No tak, on rozpieprzył, a ja mam sprzątać. Nawet sobie porządnie fundamentów nie naruszyłem. A miałem niedawno urodziny :<

Biegałem też każdego dnia, ćwiczyłem jazdę, powożenie, operowanie batem w lewej i prawej ręce. Do tego podnoszenie ciężarów w przysiadzie (krów), martwe ciągi (wymiana kół w wozach) i ćwiczenia z wypychaniem ciężaru (ustawianie żerdzi na strychu, na który nagle mam prawo wejść). Jestem absolutnie wyczerpany i mam nadzieję, że ta praca przyniesie owoce i nie będą to małe, kwaśne i twarde mirabelki. Dwóch sąsiadów się kiedyś o takie pokłóciło. Straszna chryja była na wsi. 

Kwestię Margaret pozostawię bez większego komentarza. Nie odzywa się do mnie i unika mnie. Nie wiem, o co jej chodzi. Wcześniej była kochana i wspierająca, a teraz zachowuje się, jak zupełnie obca, ba obca, wroga osoba. Postaram się z nią jeszcze porozmawiać przed samym wyjazdem, ale nie mam wielkich nadziei co do tego. Może po prostu ma “te dni”, czymkolwiek te dni są. Będę musiał ciotki podpytać.

Wracając jednak do spraw pilnych – list motywacyjny. Spróbuję tu sklecić parę zdań, które później będę musiał przepisać na czysto. Przecież to byłby wstyd oddać nakreśloną kartkę, szczególnie, gdy ubiega się o pewne fory w trakcie rekrutacji.

“Szanowna Komisjo…” Czy to zbyt ogólnikowe? Może powinienem dowiedzieć się, kto będzie zasiadać w radzie? Czy to jest pierwszy test? Ech, zostawię to na później.

“Nazywam się Walter Charles Whitman, jestem pochodzącym z Sha rekrutem, który ma nadzieję znaleźć się za kilka lat w czołówce brelandzkich służb wojskowych! Matki nie dane mi było poznać, ojciec wychował mnie na prawdziwego patriotę i dostarczył odpowiedniej wiedzy, abym swoimi działaniami ubogacił i wzmocnił nasz wspaniały naród. Posiadam liczne umiejętności i walory opisane w mojej karcie ewaluacyjnej, która na pewno zostanie Państwu przedstawiona. Zaznaczę jednak, że moim głównym atutem jest błyskawiczna adaptacja do nawet najtrudniejszych warunków. Znajduję rozwiązania tam, gdzie inni widzą tylko bezsilność, a zapału do pracy i nauki mam za trzech.”

Czy to nie za dużo ogólników? Ale z drugiej strony po jaką cholerę miałbym im jeszcze raz przepisywać to, co dostaną z naszej komisji. Przecie to idiotyzm. A to o narodzie to nawet ładnie mi wyszło. Wypadałoby jednak wspomnieć o tym gawędziarstwie, skoro szkolił mnie w tym od małego wychowanek Phiarlan. Ale jak napisać to tak, żeby nie zaczęli zadawać niewygodnych pytań? “Czemu Twój ojciec spędził kilka lat w zamknięciu z elitą ostrouchych? Czy posiada smocze znamię? Czy jesteś mieszańcem? Czy Twój ojciec może szpiegować dla którejś obcej nacji?” NIe. On tylko wybrał najlepszą prywatną szkołę w Khorvair. Taki kaprys dziadka i jego fortuny. Której na oczy nigdy nie widziałem.

Ktoś wali w drzwi. Natarczywie.