Jak pomalować swoją pierwszą figurkę do bitewniaka. Część II – Malujemy figurkę różnymi technikami
Poradnik dla początkujących modelarzy krok po kroku
I jak tam, figurkowy świrze, pierwsza figurka kupiona? Narzędzia przyszykowane i posegregowane? Wojownik umyty, skrawki usunięte i spiłowane, podkład schnie przy lampie?
Świetnie! Czas na kluczową część bloga – malowanie zasadnicze i techniki malarskie, czyli etap, w którym Twoja figurka zaczyna żyć i wyglądać tak, jakby właśnie zeszła z pola bitwy… albo ze sceny, jeśli właśnie składasz sławnego w całym powiecie elfickiego barda
Gotowy? Pędzelek Vallejo w dłoń, podstawka na stół, oko za lupą, lampa nad głową – zaczynamy artystyczną przygodę.
I. Pomaluj mi świat – czyli malowanie zasadnicze i malarskie sztuczki figurkowego artysty
Gdy podkład już wyschnął, a Ty masz przygotowaną paletę i ulubiony pędzel w dłoni – czas na malowanie zasadnicze, zwane też basecoatem. To właśnie tutaj budujesz kolorowy fundament Twojej miniatury. Wciąż jesteśmy na etapie „malowanie grubymi pociągnięciami” – ale nie dosłownie, bo tu liczy się delikatność i kontrola.
1. Malowanie zasadnicze – Basecoat
Pamiętaj złotą zasadę malarza figurek: lepiej 2–3 cienkie warstwy niż jedna gruba jak zupa grochowa (zjadłbym sobie grochówkę, mniam). Niedobór możesz zniwelować kolejnym pociągnięciem pędzla, nadmiar zaś jest nieuleczalną chorobą figurki. Podążaj za tym flow malowania.
2. Cienkie warstwy to klucz
Rozcieńcz farbę wodą (lub medium) do konsystencji mleka 2%. O co chodzi? To obrazowe porównanie oddające sedno sprawy. Farba rozcieńczona do poziomu mleka 2% tłuszczu (czyli lekko płynna, ale nadal kryjąca) dobrze się rozprowadza, zostawia cienką warstwę, a jednocześnie zachowuje intensywność koloru.
Zbyt gęsta farba zasłoni detale, zbyt rzadka spłynie jak woda po kaczce (a może by tak figurka kaczki bojowej zagłady, hm?). Dobrze dobrana konsystencja to gwarancja równomiernego koloru i zachowania rzeźby. Zadbaj o to, proszę!
3. Maluj segmentami
Nie próbuj pomalować całej figurki na raz – to nie wyścig. Skupienie, przemyślane ruchy, stoicyzm i radość z procesu to klucz do tej zabawy. Zacznij od dużych powierzchni: zbroi, płaszcza, skóry. Od ogółu, do szczegółu. Każdy „obszar” maluj osobno – dzięki temu łatwiej kontrolować Ci będzie kolory i błędy. Dobry plan to technika od środka do zewnątrz – najpierw skóra, potem ubranie, na końcu wyposażenie.

II. Techniki malarskie – magia zaczyna działać
Kiedy już figurka ma swoją „bazę” kolorystyczną, czas na efekty specjalne, które nadadzą jej głębi, kontrastu i klimatu. W tej sekcji dowiesz się, jak podkreślić detale, uzyskać dramatyczne światłocienie i sprawić, by miniatury wyglądały jak trójwymiarowe, żywe ilustracje z podręcznika RPG.
1. Wash / Shade (cienie)
To coś jak cień pod oczami, ale z wyboru. Wash to rozcieńczona, półprzezroczysta farba, która spływa w zagłębienia i tworzy cienie. Taki borderlandsowy shader lub body painting, który udaje cień, gdy nie ma źródła światła. I wygląda kozacko!
A jak go uzyskać? Nakładaj go swobodnie, ale potem usuń nadmiar z wypukłości. To ma być cień, a nie czyrak wystający spod zbroi. Popularne produkty do cieniowania oferuje Citadel Shade (Agrax Earthshade, Nuln Oil) i Army Painter Quickshade Wash.
2. Dry Brushing (malowanie na sucho)
Technika dla niecierpliwych – szybka, prosta i efektowna. W teorii. Zanurzasz pędzel w farbie, wycierasz go prawie do sucha, a potem przeciągasz po modelu. Farba zostaje tylko na wypukłościach – idealna do zbroi, futra, kamienia. Świetna do szybkiego podkreślania detali na dużych powierzchniach.
3. Layering (malowanie warstwowe)
Technika dla cierpliwych perfekcjonistów. Krok po kroku ku doskonałości nakładasz kolejne warstwy farby w jaśniejszych odcieniach. Każda warstwa staje się coraz mniejsza, coraz bardziej skupiona – ogry mają warstwy i Twoja figurka też ma warstwy. A efekt? Naturalne przejścia i trójwymiarowość kolorów.
4. Blending (gradienty, przejścia tonalne i miks kolorów)
To trudna technika dla ambitnych i wprawionych w bojach modelarzy. Nie polecam na start. Blending to tworzenie płynnych przejść kolorów. Tak, ręcznie, a nie z przypadku. Możesz to robić na dwa sposoby: wet blending, w którym mieszasz dwa kolory bezpośrednio na modelu, póki są mokre. I glazing – nakładasz wiele przezroczystych warstw w celu modulacji koloru lub wygładzenia przejść.
Blending kolorów na figurce wymaga cierpliwości i pewnej ręki, ale efekty potrafią być spektakularne.
5. Edge Highlighting (podkreślanie konturów i krawędzi)
Precyzyjna robota dla tych, którzy nie drżą przed mikrodetalem. Używasz najcieńszego pędzla, by podkreślić krawędzie modelu jasnym kolorem jakby padały na niego promienie światła odbijające się od krawędzi i zostawiające poświatę na postaci. Świetnie wygląda na zbrojach, ostrzach, pancerzach – dodaje realizmu i kontrastu. A figurka dosłownie wyróżnia się na tle pola bitwy i sceny.
6. Efekty zaawansowane – dla artystycznych śmiałków
Drżę na samo ich wspomnienie, ale obiecałem Ci pigułkę całej wiedzy. Okej, to techniki dla perfekcyjnych świrów, którzy siedzą w piwnicy i trzymają w niej figurkową armię. Własnoręcznie pomalowaną. Posłuchaj o:
- NMM (Non-Metallic Metal) – malujesz metal bez użycia metalicznych farb. Brzmi jak magia? Trochę tak. Ale to kwestia światłocienia i iluzji.
- OSL (Object Source Lighting) – czyli symulacja światła z wnętrza modelu (pochodnie, zaklęcia, magiczne oczy). Dobrze wykonane zapewnia efekt wow!
- Weathering (‘znoszenie’ obiektu, jego starość) – imitacja zużycia, rdzy, kurzu i zadrapań. Możesz użyć pigmentów, gąbeczki, farb technicznych.
Nie musisz znać wszystkich tych technik na pamięć. Zacznij od washów i dry brushingu – to proste, szybkie techniki na start i dają świetne efekty nawet początkującym. A potem – kto wie? Może NMM stanie się Twoim nowym hobby w hobby?
W kolejnym kroku opowiemy o utrwalaniu malowidła i końcowych szlifach, które zabezpieczą Twoją pracę i sprawią, że figurka przetrwa nawet najcięższą kampanię lub… upadek z półki.
A jeśli brakuje Ci pędzla 000, odpowiedniego washa albo jeszcze nie masz mokrej palety – zajrzyj do naszej przegródki. Pomożemy Ci dobrać wszystko, co potrzebne do malarskich sukcesów – i nawet podpowiemy, która farba wygląda najlepiej na trollu z bagien.



III. Wykończenie i basowanie – ostatni szlif bohatera
Gratulacje! Twoja figurka wygląda już niemal jak gotowa do występu na turnieju, wystawie albo w walce z Beholderem. Ale zanim uznasz dzieło za zakończone, czas na ostatnie poprawki, zabezpieczenie malunku i ozdobienie podstawki – czyli tzw. basowanie. Nadaj bazę polakierowanej figurce, żeby miała na czym usiąść.
1. Werniks – pancerz dla Twojej farby
Po tylu godzinach pracy warto zadbać o to, żeby malunek nie zszedł po pierwszym spotkaniu z palcami graczy albo kuflem piwa. Wybierz swój typ “lakieru” do figurki:
- Matowy – idealny do większości modeli; nie odbija światła, uwydatnia malowanie.
- Satynowy – subtelnie odbija światło; dobry balans między naturalnością a popisówką.
- Błyszczący – rzadziej używany na całe modele, ale świetny do efektów wody, magii, śluzu albo slimów.
Mogę wtrącić? Połóż najpierw werniks błyszczący, potem matowy – uzyskasz świetną ochronę i kontrolowany efekt końcowy.
2. Podstawka – nie tylko do stania!
Nawet najlepiej pomalowana figurka może wyglądać niekompletnie, jeśli stoi na gołym plastiku. Bazowanie to sposób, by dodać jej kontekstu – pustynię, las, brukowaną uliczkę lub rozlewisko demonicznego śluzu pod stopami.
Spróbuj dodać nieco pazura w otoczeniu maga lub kosmicznego marines. Pasty teksturowe – np. piasek, błoto, asfalt aplikowane szpachelką lub pędzlem nadadzą kolorytu. Gotowe dodatki – trawa statyczna, drobne kamyki, mikrokora urozmaicą minipejzaż na podstawie. Jest też prostszy sposób, czyli pigmenty i farby – do barwienia podstawki i nadania jej głębi.
Możesz też improwizować. Użyj kawy, herbaty, piasku z akwarium lub przypraw. Tylko pamiętaj, żeby je potem zabezpieczyć werniksem!

IV. Suszenie i pielęgnacja – bo miniatury też potrzebują troski
Moje najszczersze gratulacje. Twoja figurka po godzinach spędzonych w piwnicznym laboratorium jest już gotowa, błyszczy w witrynie albo przygotowuje się do starcia na stole. Ale żeby wyglądała tak samo dobrze za tydzień, miesiąc czy rok – trzeba o nią trochę zadbać.
1. Czas schnięcia – nie spiesz się!
Wiesz, o co mi chodzi, prawda? Trzeba sobie dać czas, by efekty utrwaliły się na powierzchni. Pamiętaj, że nie trzeba mieć lamp ultrafioletowych, ciepłotwórczych i innych bajerów, ale:
- Farby akrylowe schną powierzchniowo w 10–30 minut, ale pełne utwardzenie trwa nawet 24 godziny.
- Werniks spray zwykle schnie w 10–15 minut, brush-on – do kilku godzin.
Dlatego nie pakuj figurek do pudełek od razu po malowaniu. Pozwól im wyschnąć, poleżakować nieco jak dobre wino. Oddadzą Ci za to smakowicie ciesząc oko bukietem kolorystycznym.
2. Przechowywanie figurek – zbroja ochronna
No dobrze, masz pomalowaną figurkę, ale do bitwy został tydzień, a Ty przecież nie zostawisz swojego wiernego oddziału na kartonie na balkonie! Do przechowania możesz użyć pudełka z pianką. To absolutna klasyka. Chronią przed wstrząsami, obtarciami i światem zewnętrznym. Nie zajmują miejsca. A w razie potrzeby można je wyjąć i rozlokować swoich komandosów na polu bitwy. To jak kapsuły kriogeniczne dla Astartes!
Ach, rozumiem – nie po to ślęczałeś nad lupą kilka godzin, żeby teraz nikt nie mógł podziwiać Twojego dzieła. Słusznie! Musisz je wystawić na półce. Spróbuj zainwestować w przeszklone gablotki i osłony przeciwkurzowe – jeśli chcesz eksponować swoją armię niczym rasowy wystawca.
Pamiętaj przy tym, by unikać bezpośredniego światła słonecznego – UV potrafi z czasem wypłowić kolory (zwłaszcza czerwienie i fiolety).
3. Pędzle – Twój oręż na wiele malowniczych bitew
Prosta prawda z manuskryptu malarza. Zadbany pędzel to najlepszy przyjaciel malarza. Zniszczony – twój największy wróg.
Po malowaniu dokładnie wypłucz pędzle w czystej wodzie (a nie w tym brązowym błocie, które kiedyś było słoikiem po majonezie z Kalisza). Raz na jakiś czas umyj pędzle specjalnym mydłem modelarskim lub delikatnym szamponem. Przechowuj pędzle na płasko lub włosiem do góry – nigdy w kubku włosiem w dół! Wypaczysz delikatną precyzję, za którą przecież zapłaciłeś miliony monet.
4. Trenowanie na zepsutych modelach
Opowiem Ci także o czymś, co odkryliśmy podczas produkcji własnych figurek. Niektóre modele w procesie wydruku wypaczają się, części odpadają albo drukarka uznaje, że warto dodać dodatkową dłoń… na czubku głowy. Takie figurki można by wyrzucić na śmietnik historii, gdyby nie to, że… świetnie nadają się do bezstresowego próbowania nowych technik i sztuczek malarskich.
Jeśli nie nie uda, to co się stanie? No właśnie – absolutnie nic! Uszkodzone części są często sprzedawane za śmieszne pieniądze w promocjach, bo twórcy chcą odzyskać choć część inwestycji, a Ty nie musisz kląć na to, że zmarnowałeś figurkę z oficjalnej dystrybucji za krocie. A jak malowanie się uda? Hej, właśnie zyskałeś rannego kombatanta, kończynę na urozmaicenie scenerii pola bitwy lub plugawego stwora w służbie chaosu. To sytuacja win-win.
I na tym kończymy naszą kolorystyczną odyseję – Twoje figurki są teraz gotowe podbić każdy stół do gry (i wzbudzić zazdrość u kolegów)! Pamiętaj, że każdy wielki malarz kiedyś zaczynał od „ale się umazałem”, a każda mistrzowska armia od pierwszej, nieudanej warstwy farby.
Śmiało chwytaj pędzel, zacieraj ręce i daj się ponieść wyobraźni – bo najlepsze efekty rodzą się z próbowania i nieulegania strachowi przed… no właśnie, przed plamą na dywanie.



V. Koniec z pędzlowym szaleństwem, ale nie z przygodą!
Jeśli dotarłeś aż tutaj, to prawdopodobnie albo już masz pędzel w ręku, albo zaraz klikniesz „dodaj do koszyka”. Tak trzymać! Malowanie figurek to nie tylko technika – to forma relaksu, medytacji i tworzenia czegoś pięknego na własnych zasadach. Uskuteczniaj ją w zaciszu i nie zapomnij pochwalić się efektami!
A jeśli potrzebujesz farbek, pędzli, trawy, pigmentów albo samej figurki, wpadnij do naszego sklepu – online lub stacjonarnie. Doradzimy, podpowiemy i zadbamy o to, by Twoje figurki wyglądały tak dobrze, że nawet smok z podręcznika rzuci okiem z zazdrością.
Do zobaczenia przy stole – lub na stronie!
